black&white photography, vintage photography, fine art, original print, baryte paper
black&white photography, vintage photography, fine art, original print, baryte paperfine art photography, vintage photography, black&white photographyfine art photography, vintage photography, black&white photographyfine art photography, vintage photography, black&white photographyfine art photography, vintage photography, black&white photographyfine art photography, vintage photography, black&white photographyfine art photography, vintage photography, black&white photographyfine art photography, vintage photography, black&white photography

Opis

Freaks 2013. Aleksandra Helena Ratasiewicz. Vintage photography. Fine art.

 

Gołdap to małe, urokliwe miasteczko uzdrowiskowe w Polsce na północnym wschodzie, położone przy jedynej granicy Polski z Rosją w województwie warmińsko-mazurskim. Leży na terenie historycznej krainy Litwa Mniejsza. Prawa miejskie dawnej wsi Szyłajty nadał w 1570r. książę pruski Fryderyk Albert. Żyje tam około czternastu tysięcy mieszkańców. Nazwa ma pochodzenie staropruskie, Galdo oznacza dolinę, podłużną nieckę a Ape rzekę, co w połączeniu daje „rzekę płynącą w dolinie”.
W miasteczku tym i w okolicach właśnie, miejsce miały narodziny wielu ludzi, których historię pokrótce spróbuję przybliżyć. A są to prawdziwe osobliwości: artyści, rzemieślnicy, prywatni przedsiębiorcy, mechanicy, kamieniarze, kolekcjonerzy, muzycy, nauczyciele, budowlańcy itd.
Większość z nich mieszka lub na stałe związana jest z miastem Gołdap.
Wszystkich bez względu na majętność czy inteligencję łączy wspólny mianownik, jakim jest zamiłowanie do alkoholu.
Historia ta końca mieć nie będzie. Ze względu na otwarty charakter projektu, żyje Ona własnym życiem. Kolejni nowo przybyli dopisywać będą historię swoją i miasta zarazem. Zwróciwszy moją uwagę pojawiają się na kolejnych czystych kartach księgi osobliwości miasta Gołdap.

Zapraszam zatem na spotkanie z ludźmi, których zachowania i styl życia można określić jako ekscentryczne, a wręcz szokujące czasami.

 

Zapis życia Aleksandry przyszedł listem w żółtej kopercie 29 czerwca 2016r. Napisany był odręcznie, krągłymi, ładnymi literami na czterech kartkach podaniowych.

 

Nazywam się Aleksandra Helena Ratasiewicz z domu Polak, urodzona 8 lipca 1937r. w Wilnie, wychowana na Suwalszczyźnie (Filipów), szkoła i studia (filologia polska na uniwersytecie M. Kopernika) w Toruniu, od 1958r. w Gołdapi (przez 45 lat – polonistka w gołdapskim LO, jednocześnie instruktor żywego słowa, prowadzący koło recytatorsko-dramatyczne w szkole i w domu kultury, konsultant konkursów recytatorskich na szczeblu szkoły, miasta i powiatu; od połowy lat siedemdziesiątych przewodnik turystyczny po ziemi suwalsko-augustowskiej, oraz ziemi mazurskiej; 3-krotny uczestnik ogólnopolskiego nauczycielskiego Konkursu Krasomówczego im. prof. Z. Klemensiewicza (raz-miejsce II w kraju, raz pierwsze wraz z nauczycielką bodajże z Poznania i raz I miejsce).
Już na emeryturze (od 2003r.) – jeszcze parę lat pracy jako nauczyciel j. polskiego w zakładzie Doskonalenia Zawodowego ze słuchaczami zaocznego studium, 4 lata – w Obwodzie Kaliningradzkim Rosyjskim – lektor j. polskiego, najpierw Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Czerniachowsku (3 lata), potem wśród polonii przybyłej z Kazachstanu w Oziersku (1 rok).
Od 2008 r. do dziś – na etacie kustosza Muzeum Ziemi Gołdapskiej im. M.M. Ratasiewicza, obecnie na pół etatu. Przez ponad 10 lat współpraca dziennikarska z tygodnikiem „Kurier Gołdapski” (głównie w charakterze felietonisty a także reportera) w 2015r. wyszedł drukiem tomik felietonów pt. „Blisko i trochę dalej” wydany przez oficynę wydawniczą „Gołdap z bliska” Od pięciu lat aktywny udział w pracach gołdapskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku (prowadzenie sekcji kulturalno-literackiej, w tym Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego Teatru przy Stoliku; członek sekcji brydżowej; uczestnik wakacyjnych wczasów i wycieczek turystyczno – krajoznawczych)
Na moim życiu cieniem położyła się II wojna światowa, bowiem w 1940r. (1 kwietnia) w ramach niemieckiej akcji likwidowania polskiej inteligencji na Suwalszczyźnie, aresztowali w Filipowie mojego ojca i wywieziono go do obozu koncentracyjnego w Mauthausen, w Wigrach zaś aresztowano mamy brata, księdza i zabrano do Dachau. Ojciec wycieńczony i chory, skończył w krematorium już w sierpniu 1940r., wujek przetrwał Dachau, po wojnie studiował w Instytucie Księży Polskich w Rzymie, miał wracać do kraju, lecz udar serca zabrał go w 1951r., spoczywa w Rzymie. W związku z powyższym dzieciństwo miałam smutne, u boku dwóch owdowiałych kobiet – babci i mamy, walczących o przetrwanie w trudnym okresie stalinowskim. Wcześnie ukończywszy podstawówkę w Filipowie, cudem dostałam się do suwalskiego LO (bo przecież byłam wnuczką „kułaczki” na 18-ha gospodarstwie), ale nie rozpoczęłam tu nauki, bo szkołę przejęło TPD (Towarzystwo Przyjaciół Dzieci), co wymagało zgody rodziców na bezwarunkowe wychowanie potomstwa.
Ponieważ moja mama, młoda wdowa, była kobietą bardzo religijną, siostra księdza, nie chciała się na to zgodzić, więc zabrała mnie do Torunia bogata krewna, gdzie w 1954r. uzyskałam maturę we wspaniałym I LO im. M. Kopernika, a 1958r. – ukończyłam filologię polską z tytułem magistra na Uniwersytecie M. Kopernika w Toruniu.
Niestety po pierwszym roku studiów straciłam matkę (pooperacyjny skrzep, który doszedł do serca, zabrał mi ją w wieku 45 lat). Ukończywszy studia nie mogłam więc zostać na Pomorzu, musiałam wracać w te strony, gdzie się wychowałam, by spłacić babci dług wdzięczności za jej „matkowanie” mi, za pomoc materialną i serce.
Tak trafiłam do Gołdapi, odległej od Filipowa o około 35 km, której zupełnie nie znałam bo leżała już na „ziemiach odzyskanych” (dawne Prusy Wschodnie). Był rok 1958, Gołdap była zrujnowanym 6-tyś. miasteczkiem przygranicznym (granica z obwodem Kaliningradzkim Rosyjskim i wówczas Litewską Republiką Radziecką). Zamieszkiwana przez „mieszankę” z całej Polski (prowadząc wówczas skromne badania dialektologiczne spotkałam na Ziemi Gołdapskiej ludzi z Rzeszowszczyzny, Lubelszczyzny, Warszawskiego, Białostockiego, z Pomorza, Suwalszczyzny, byli ludzie „zesłani” tu w ramach akcji „Wisła”, było trochę autochtonów, Mazurów i trochę repatriantów.
W liceum uczyło się najpierw młodzież często przerośniętą, w wieczorówce edukowało się ówczesną „władzę”. Praca była trudna, ale wciągała umysł i serce, angażowała bez reszty i sprawiła, że tu właśnie znalazłam swoją „małą ojczyznę”.
I chociaż groby dziadków i rodziców są w Filipowie (bo z Mauthausen mama „wykupiła” za sporą sumę wojennych marek urnę z prochami ojca, gdzie może nawet nie było jednej kostki ojcowskiej), już grób męża (zmarł w 2007r., był geografem po Uniwersytecie Gdańskim, pasjonatem krajoznawstwa i turystyki, założycielem naszego muzeum, w którym mam szczęście jeszcze pracować), jest na cmentarzu w Gołdapi. Obecnie starszy syn mieszka w Warszawie, młodszy w Białymstoku, my z córką, mieszkając w Gołdapi, staramy się by na jego grobie nie zabrakło światełka i kwiatka.
A Gołdap ? – dziś około 15-tysięczna, odbudowała się i rozbudowała, wypiękniała; jest znaczącym nie tylko w województwie (była uprzednio w białostockim, następnie suwalskim, dziś warmińsko-mazurskim) miastem turystyczno-wypoczynkowym, posiadającym nad jeziorem liczące się sanatorium (w miejscu byłej wojennej głównej kwatery Luftwaffe z H. Goeringiem na czele), pijalnię wód mineralnych, tężnię; zaś na Pięknej Górze (wzgórze polodowcowe moreny czołowej o wysokości 272m. npm.) – latem wspaniały punkt widokowy z kawiarnią obrotową, zimą zaś – wspaniały punkt do uprawiania narciarstwa. Na dawnym rynku starej Gołdapi, dzisiejszy Plac Zwycięstwa cieszy wzrok symboliczny pomnik – ukłon w kierunku przeszłości; piękny mostek nad sztucznie stworzonym oczkiem wodnym, które wieczorem mieni się różnokolorowym światłem fontann.

W mieście tym jak mówią słowa piosenki, zarówno młodzi jak starsi – „tu właśnie chcemy spokojnie żyć, pracować, kochać, marzyć i śnić”.

 

Oprawa fotografii jest najważniejszym elementem decydującym o prezentacji dzieła sztuki i jego walorach ekspozycyjnych. Świadomie nawiązuje kontakt z pracą, dzięki czemu uzupełniają się  i stanowią o końcowym efekcie wizualnym danej fotografii. Przemyślane połączenia odpowiednich materiałów sprawiają że dzieło zaczyna żyć własnym życiem. Fotografia kolekcjonerska przeznaczona do sprzedaży aukcyjnej lub wystawiennictwa, a zatem taka, która ma być nie tylko przedmiotem o wartości artystycznej, ale także kolekcjonerskiej, musi spełniać określone standardy.
Drzewo używane do produkcji profili, nie przekracza 8-12% wilgotności i jest to zazwyczaj drewno liściaste: buk, jesion, olszyna, klon i dąb, drewno drzew owocowych i egzotycznych. Jest to zawsze pierwszy gatunek tarcicy najwyższej jakości, pozbawiony sęków, sinizny i innych wad materiału. Drewno którego używam do oprawy prac jest z reguły sezonowane w warunkach naturalnych od kilku do kilkunastu lat. Pokrojone listwy, przed wyfrezowaniem leżakują kilka tygodni aby uniknąć wykrzywienia profili. Po nadaniu zamierzonego kształtu, gotowy materiał jest sezonowany kolejne kilka tygodni. Gotowy profil trafia w moje ręce i zaczyna się żmudna obróbka każdej ramy, indywidualnie przez kilka miesięcy. Każda rama jest własnoręcznie wykonana przeze mnie, dzięki czemu jej niepowtarzalność jest wyjątkowa. Materiały zabezpieczające drewno po obróbce to głównie oleje. Fotografia nie ma bezpośredniego kontaktu z ramą i szybą.

Karton muzealny, z którego wykonane jest passe-partout spełnia normę ISO 90706 i ma bezpośredni kontakt z odbitką, dzięki czemu, zwiększa jej trwałość. Norma określa wymagania jakie musi spełniać produkt wykonany z papieru, aby mógł przez lata mieć bezpośredni kontakt z pracą. Oprawa passe-partout jest pewnego rodzaju opakowaniem zabezpieczającym dzieło.
Norma określa następujące wymagania:

– bezkwasowość- Ph 7 minimum oznacza, że materiał nie jest kwaśny. Środki chemiczne stosowane do produkcji papieru jak również zanieczyszczenie środowiska naturalnego, oraz klimat powodują kwaśnienie papieru tzn. rozpad wiązań celulozy objawiający się żółknięciem papieru, kruszeniem itp.
– aby dany materiał był bardziej bezkwasowy dodaje się węglanu magnezu lub węglanu wapnia tzw. bufor/rezerwa alkaiczna, wg normy zawartość buforu powinna wynosić od 3-5%. – to jest tzw. odporność na starzenie się.
– ważnym elementem przy produkcji papieru jest też dobór materiału, z którego będzie wyprodukowany produkt. Norma nakazuje wykorzystywać celulozę Alfa, materiał o długim i wytrzymałym włóknie. W materiale z którego produkuje się papier nie ma ligniny. Dzięki stosowaniu wysokiej jakości surowca nie dodaje się optycznych rozjaśniaczy, które zapobiegają pojawianiu się różnych wykwitów.
– do produkcji nie wykorzystuje się materiału z recyclingu.

Fotografia jest mocowana do passe-partout wyłącznie za pośrednictwem taśmy bezkwasowej, odpornej na starzenie, o gramaturze ok. 8,5 g/m2 z rezerwą alkaiczną. Posiada neutralny, nie żółknący klej. Jeżeli passe-partout lub tylna oprawa fotografii będzie miała bezpośredni kontakt z odbitką to w szybkim tempie środowisko kwaśne przejdzie na karton. Tak więc chcąc zachować jak najlepszą jakość odbitki, używamy kartonów muzealnych najwyższej jakości.

Istnieje też możliwość oprawy fotografii w szkło UV. Głównym celem szyby jest ochrona fizyczna dzieła sztuki, przed szkodliwymi czynnikami takimi jak: wilgotność powietrza, temperatura, zabrudzenia i porysowania, oraz najważniejsze, odporność na promieniowanie ultrafioletowe.

 

Dane techniczne:

– jedna z serii prac :”FREAKS”
– autor Fryderyk Danielczyk
– miejsce powstania – Gołdap – stary spichlerz
– limitowana edycja 7szt.
– nakład ?/7
– fotografia wykonana tradycyjną metodą negatywową
– odbitka autorska, papier baryt – fotografia czarno – biała
– autorska rama z drewna bukowego, 8-12% wilgotności, malowana olejem na bazie naturalnych olei chińskich, kolor naturalnego drewna, wylaserowany tytuł w prawym dolnym rogu
– passe – partout z kartonu muzealnego, bezkwasowego, neutralnie klejonego z buforem alkaicznym, odpornym na starzenie, bez optycznych rozjaśniaczy. Karton spełnia normę ISO 9706 i posiada atest PAT (Photography Archival Test), awers i rewers
– tylna ściana z kartonu bezkwasowego – sitodruk autorski w prawym dolnym rogu. Karton spełnia normę ISO 9706 i posiada atest PAT (Photography Archival Test), awers i rewers
– data powstania negatywu 2016r.
– data powstania odbitki 2016r.
– odbitka autorska 50,5 cm x 40,5 cm
– odbitka nie ma bezpośredniego kontaktu z szybą i ramą
– podpisana na odwrocie ołówkiem
– fotografia kolekcjonerska

Termin realizacji zamówienia 60 dni.

Cała seria dostępna na www.fryderykdanielczyk.com

 

Dodatkowe informacje

Waga 10 kg
Wymiary 40 x 40 x 60 cm
Wysokość

50 cm

Średnica

36 cm

Rok produkcji

1973